Szanse na powodzenie procedury wynoszą ponad 35 proc., gdy do macicy wprowadzone zostaną dwa embriony. Gdy jeden, szanse spadają o połowę. Na dziesięć ciąż po in vitro dwie to ciąże bliźniacze.
Profesor Marian Szamatowicz z kliniki Ginekologii Akademii Medycznej w Białymstoku, który 25 lat temu przeprowadził pierwszy zabieg in vitro w Polsce, powiedział kiedyś: „In vitro to metoda ostatniej szansy. Wcześniej każdą parę poddaje się leczeniu. Jeśli za niepłodność odpowiadają jajowody – leczy się operacyjnie, jeśli jajniki – leczy się farmakologicznie, podając leki korygujące ich funkcje. Dopiero kiedy wszystkie inne metody nie przynoszą rezultatu, proponuje się in vitro. Są pary, dla których in vitro jest jedyną szansą na poczęcie dziecka. Tak jest w przypadku kobiet, które mają wycięte jajowody czy mężczyzn, w których nasieniu są tylko pojedyncze plemniki”.</>
Kalkulatory prawdopodobieństwa
Czy jeszcze mamy szanse na własne dziecko? - to pytanie zadaje sobie już ponad milion polskich par cierpiących z powodu niepłodności i kobiet mających problemy z zajściem w ciąże. Wiele z nich, zanim trafi do kliniki wykonującej zabiegi invitro, sprawdza, czy taki zabieg może się udać, wypełniając przeróżne internetowe ankiety. Od kilku lat wielkim zainteresowaniem cieszy się "IVF Predict" test opracowany przez brytyjskich naukowców. Oblicza on szanse na powodzenie zastosowania metody in vitro w przypadku par borykających sie z niepłodnością. Brytyjczycy chwalą się jego 90-procentową skutecznością. I chociaż bywa on stosowany na Wyspach przez lekarzy rodzinnych w czasie wywiadu medycznego, fachowcy zalecają dystans do wszelkiego rodzaju modeli matematycznych, statystyk i kalkulatorów. Na powodzenie metody wpływa bowiem cały wachlarz czynników - od genetyki po przypadek. Dlatego nikt z leczących niepłodność lekarzy nie dziwi się, gdy młode, zdrowe małżeństwa, mające największe szanse na skuteczne pozaustrojowe zapłodnienie in vitro, latami czekają na swe upragnione dziecko, gdy tymczasem prawie czterdziestoletnie kobiety zachodzą w ciążę już po pierwszej próbie. Czasami, długie oczekiwanie wynagradzane jest przez naturę z nawiązką...
Niespodzianka
Miałam małe szanse na to, by zajść w ciążę. Dlatego zdecydowaliśmy się z mężem na zabieg in vitro. W USA, gdzie mieszkamy, podano mi dwa embriony - opowiada Maja. - Tymczasem, gdy lecieliśmy z Jeffem do Stanów, gorzej się poczułam. Trafiłam do szpitala. Lekarz, który sprawdzał, jaka jest przyczyna krwawienia, wykonał badanie USG i powiedział: „Słyszę bicie serca”. Odetchnęliśmy z ulgą. Po chwili dodał: „Słyszę drugie bicie serca!”. Jeff zamarł: „To niemożliwe!”. Po kolejnych pięciu minutach lekarz wypowiedział zdanie, które zapamiętam do końca życia: „Widzę już powód krwawienia. Słyszę bicie trzeciego serca”. Jeff zamilkł. Nikt nie wspomniał nam wcześniej, że embrion może się podzielić, a i my, skoncentrowani na tym, żeby w ogóle zajść w ciążę. Nie pomyśleliśmy o takiej opcji! Po powrocie do domu siedzieliśmy w milczeniu na kanapie do późnej nocy (a była to noc sylwestrowa). Długo trwało oswajanie się z myślą, że zostaniemy rodzicami trójki dzieci. Lekarz prowadzący ostrzegł mnie, że mogą pojawić się komplikacje i że szanse donoszenia ciąży są nikłe. Zostałam skierowana do specjalistycznej przychodni. Wspominam tamten czas jako ciężki – byliśmy oboje wystraszeni, czy donoszę dzieci. Czy będą zdrowe? Mijały tygodnie. Okazało się, że dobrze znosiłam ciążę. Około 21. tygodnia poszłam na bardzo półtoragodzinne badanie USG, podczas którego wszystkie maluchy zostały dokładnie wymierzone. Około szóstego miesiąca zaczęliśmy cieszyć się myślą, że będziemy mieli trojaczki i wybraliśmy się na pierwsze zakupy.
Decyduje natura
W krajach Unii Europejskie powodzeniem kończy się jeden na trzy transfery zarodka - wynika z badań ESHRE (European Society of Human Reproduction and Embryology - Europejskie Stowarzyszenie Embriologii i Rozrodu Człowieka) ale i tak nie wszystkie ciąże kończą się urodzeniem dziecka. Doktor Grzegorz Szymczak z kliniki InviMed: – Ciąża to nie jest moment, ale proces. Żeby doszło do ciąży, muszą być spełnione dwa warunki: pierwszy – prawidłowe zagnieżdżenie się komórki jajowej i drugi – w prawidłowym miejscu.
Więc jeśli jedna próba się nie uda, to istnieje szansa na umieszczenie kolejnych zarodków. Dzięki temu, po pierwsze, nie ma konieczności kolejnej stymulacji jajników. Po drugie, wszczepiane są silniejsze zarodki, którym udało się przetrwać. Tej selekcji nie dokonują lekarze, tylko natura. W naturalnych warunkach do 65 procent zarodków ma wady genetyczne, a 70 procent jest wydalanych.
Oprac. Janusz Kieś
Konsultacja specjalistyczna dr n. med. Marek Gogacz, specjalista ds. ginekologii i położnictwa
Niniejszy artykuł stanowi wyraz osobistych przekonań jego autora i nie zastąpi indywidualnej porady specjalisty. Przed podjęciem decyzji w Państwa sprawie zalecamy konsultacje ze specjalistą w danej dziedzinie.